Tytuł: Schowani do wora –
wspomnienia byłego wychowawcy więziennego
Autor: Andrzej Flügel
Wydawnictwo: Novae Res
Rok Wydania: 2020
Ilość Stron: 256
Ocena: 10/10
Opis:
10 lat za kratami z zupełnie innej perspektywy.
Lata 80., siermiężne czasy minionego ustroju. Młody mężczyzna, świeżo po studiach, przypadkiem trafia do pracy w areszcie śledczym. […]
Recenzja:
Nie od dzisiaj książki i powieści z różnych służ mundurowych są tymi najbardziej ciekawymi (oczywiście, według mojej opinii). Z chęcią czytamy o pracy policji, właśnie wychowawców w więzieniu czy też o tym co przeżywają ludzie w skrajnych momentach swojego życia. Nigdy wcześniej nie myślałam o tym, że sięgnę po akurat literaturę czysto więzienną. Bliżej mi jednak do perypetii policyjnych bohaterów czy też innych „ważnych” służb. A mimo to moja ciekawość zwyciężyła i tak właśnie spotykałam pana Andrzeja i jego historię.
Pan Andrzej to nikt inny jak ten sam człowiek, który spędził 20 lat jako dziennikarz sportowy. Wcześniej jednak zrządzenie losu zadecydowało, że został więziennym wychowawcą. W swojej powieści pokazuje nam drugą stronę pracy w zamkniętych murach, jak można wpłynąć na czyjś los, albo lepszy / gorszy dzień.
Ogromnie mi się podoba sposób pisania autora. Może to kwestia doświadczenia, a może talent, ciężko mi powiedzieć, niemniej jednak prowadzi nas przez swoje wspomnienia w bardzo lekki sposób. Płyniemy wraz z nim w odmęty zdarzeń sprzed lat. Wciągłam się mocniej niżeli w paczkę ulubionych chipsów solonych! Przytoczonych historii i anegdot jest masa. O przypadkowych Nigeryjczykach, którzy chcąc pozwiedzać Europę trafili do aresztu. O człowieku, który by bronić własnej racji, wyparł się rodzonej matki. O ludziach, których skazywano na więzienie zamiast odsiadki w psychiatryku.
Przy kilku wspominkach uśmiechałam się szeroko – przykładowo jeden „agent” twardo chciał uciekać. Nie przemyślał sprawy, bo pojazd do którego się schował nie jechał do Niemiec, ale z nich wracał, więc nasz zainteresowany zamiast za granicę trafił… pod drzwi aresztu. Jednakże były historie i takie, gdzie przysłowiowe „siedzenie za niewinność” okazywało się być prawdą (pomijając oczywiście najświeższą historię w Polsce pana Tomasza Komendy). Jedną z takich, która mocno wpadła mi w pamięć, była o człowieku, który przez nałóg – alkohol w sumie przebywał w zakładzie karnym, a tak naprawdę miał talent – był krawcem i pospolicie mówiąc kolokwialnie umiał uszyć, stworzyć cuda na kiju – do tego stopnia, że aż mu zazdraszczam!
Całościowo – bardzo dobra lektura! Nie żałuję ani jednej chwili z nią spędzonej! Na pewno będę do niej wracać, bo to zdecydowanie książka w moim stylu, a jeśli autor zechce wydać kolejne dzieło ze swoimi przeżyciami, na pewno będę na nią czyhać!
Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa NOVAE RES ♥