Tytuł: Głosownik czyli odjechany dziennik Staszka Juraszka
Autor: Paweł Maj
Ilustracje: Zofia Zabrzeska
Wydawnictwo: Skrzat
Ilość Stron: 128
Ocena: 10/10
Opis:
Staszek zwany słusznie Szajbkiem, pozbawiony za karę laptopa, postanawia użyć smartfona, by na bieżąco nagrywać i komentować wydarzenia równie szaj… szalone jak on. Śledząc zapis tych relacji, poznajemy Szajbka z 5 b, Magdę i Plastusia, Grabarza z wysypiska, Dżastę z 7 c, a nawet wiewiórkę na cukrowym haju!
Recenzja:
Halo! Halo! Dorwałam się do dzieciakowej literatury i ogromnie mnie ona cieszy! Zawsze powtarzam, że nie ważne ile ma się lat, bo każdy wiek dobry na literaturę, która jest dla dużych i małych. Nie spodziewałam się, że będę się tak szampańsko bawić przy książeczce dla młodych ludzi, a tu niespodzianka okazała się być ogromną!
Poznajemy tytułowego Staszka Juraszka, który prowadzi nas przez kilka dni swojego życia Historia rozpoczyna się od tego, że rodzice wspomnianego chłopca rekwirują mu laptopa, co powoduje nie lada oburzenie naszego bohatera. Wpada on jednak na pomysł by nagrywać na telefon to co robi, począwszy od lekcji, poprzez sen i kończąc na spotkaniach z przyjaciółmi. Koniec końców mamy ich czworo – samego Staszka, Plastusia, Tudego i z czasem poznajemy Magdę, która otrzymuje ksywę Kiri. Dlaczego taką? Tego dowiedziecie się z samej książeczki.
Za nie całe 130 stron odwiedzamy szkołę młodych ludzi, bawimy się z nimi na dyskotece, próbujemy coś zdobyć na wysypisku, którego pilnuje Cerber, ale również mamy akcję, z której wyciągamy morał. Wszystko jest prowadzone w przyjazny, lekki i zabawny sposób. Rozmowy między naszymi (w sumie już) nastolatkami okraszone są masą humoru, więc dobra zabawa gwarantowana! Autor pokaże nam również, że jak się narozrabia to najlepszym wyjściem z sytuacji jest jednak przeprosić, bo przecież nie ma nic ważniejszego od prawdziwej przyjaźni. Będziemy też mogli odczekiwać na kartkę Walentynkową, która teoretycznie wiele zmieni.
Mini powieść czytałam dwa razy – raz oczywiście, by poznać losy Staszka, drugi zaś z sąsiadkami, w których towarzystwie zaśmiewałam się do łez przy czytaniu. Dziewczynkom podobało się, że Staszek i przyjaciele są odważni, pomysłowi, szczerzy, że nie boją się Grabarza (tego kim on jest dowiecie się z historii) i dopytywały po skończonej lekturze czy jeszcze są inne książeczki z świeżo poznanym nam towarzystwem.
Całość urozmaicają grafiki wykonania pani Zofii Zabrzeskiej, które zdecydowanie dodają opowiadaniu pazura, co jak wiadomo wpływa super pozytywnie na odbiór czytania. Nie może jednak nam umknąć odpowiedź na pytanie, które może się pojawić: czy to przypadkiem nie pamiętnik? I nie jest to zbyt dziewczyńskie? Pomijając fakt, że zupełnie nie ma znaczenia czy takiego powiernika sekretów prowadzi chłopiec czy dziewczynka, Staszek od samego początku zdradza nam na czym polega różnica i zaprasza z otwartymi ramionami w wir przygód jakie ich czekają 🙂
Przyznaję, że tym bardziej mi się podobała opowieść, bo nie jednokrotnie spotykamy hasła z lat dziecięcych jak np. „tylko nie w szczepionkę!” – dla mnie idealna książeczka na każdą okazję!
Serdeczne podziękowania dla WYDAWNICTWA SKRZAT! ♥