Tytuł: Daemon
Autor: Łukasz Śmigiel
Wydawnictwo: Oficynka
Rok Wydania: 2020
Ilość Stron: 368
Ocena: 8/10
Opis:
W alternatywnej rzeczywistości religią panującą jest śmierć, a Inspektorat do Spaw Nieumarłych walczy z hordami Mięsożerców.[…]
Recenzja:
Jak tylko pada hasło „fantastyka” – ja jestem zwarta i gotowa! Opowiadania? Tutaj jestem ostrożna, bo jednak lubię kiedy fabułą rozkręca się porządnie, a niestety opowiadania tego nie mają. Mimo wszystko, myślę sobie, że przecież taka krótsza forma wypowiedzi, słowa pisanego też jest cenna i bez najmniejszych oporów zabieram się do czytania!
Kiedy bliżej zaznajamiam się z „Daemon’em” – 14 opowiadaniami autora, gdzie mroczna strona fantastyki gra pierwsze skrzypce, czuję jak mi w duszy gra! Dla mnie ukazanie tego rodzaju literatury jako innej niż jednorożce i wróżki jest zawsze godnym podziwu dziełem, a w swojej karierze czytelniczej to raptem 2 (!) książka, gdzie takową spotykam!
Ale do sedna! Co oferuje nam autor? Przede wszystkim jak już wspomniałam – literaturę bez jednorożców, wróżek i historii pokroju Harry’ego Potter’a. Oferuje nam mroczną, twardą i groźną fantastykę, która niestety na polskim rynku nie raz, nie dwa, jest zwyczajnie nie doceniona! Mimo wszystko mamy tu mieszkankę stylów, bo mamy i urban fantasy i coś z thrillera i post-apokalipsą.
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie odwaga autora, która przejawia się dosadnością i konkretami, bez zbędnego cukierkowania. Ogromny pokłon! Głównym tematem jest śmierć, są upiory, straszydła i inne stworzenia, które nie pozwolą nam spokojnie zasnąć po lekturze 🙂 Sposób w jaki Pan Łukasz nas zaskakuje i świetnie zakańcza każde opowiadanie utwierdza mnie w tym, że autor ma wielką wyobraźnię, którą umiejętnie potrafi wykorzystać do swoich dzieł. Oczywiście będzie różnorako – jak nie na wojnie to dla odmiany w roli obserwatora małego złodziejaszka. Nawet romantyk znalazł tutaj rozdział dla siebie, szczególnie, że jego zachowanie zakrawa koniec końców na paranoje odnoszącą się do jego żony.
Miałam też wrażenie, że trafia się gdzieniegdzie, iż pan Łukasz przeplata lekką nutę żartu, ironii i pozostawia nam ją do odnalezienia. To co prawda nie jest trudnym zadaniem, ale jest umiejętnie zachowane dla czytelnika, więc jeśli dajemy porwać się owym historiom, bez najmniejszego problemu znajdziemy drobiazgi, które spowodują nie tylko nasze zdumienie, ale i uśmiech. Nie wahajcie się! Czytajcie!
Serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa OFICYNKA oraz pani Madzi ♥