Tytuł: Cztery pory śmierci
Autor: Olga Warynkowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok Wydania: 2019
Ilość Stron: 194
Ocena: 8/10
Opis:
Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje.
Nic bardziej mylnego….
Podczas premierowego koncertu „Czterech Pór Roku” Antonio Vivaldiego w Filharmonii Wrocławskiej główny skrzypek – solista pada martwy na ziemię. […]
Recenzja:
Sensacja nigdy nie była moim ulubionym typem literatury. Jednakże kiedy do tego dorzuci się masę humoru i zrobi kryminał – to autor wygrywa wszystko. Absolutnie takie połączenie wychodzi perfekcyjnie! Żałuję jedynie, że owa książeczka jest taka krótka, bo w sumie można by jeszcze co nieco do niej dorzucić, jednakże nie niezmiernie mi miło, że mogłam panią Olgę poznać!
Jak już wiemy z opisu mamy trupa. A jak mamy trupa to i dochodzenie. Ale może od początku! Podczas koncertu „Czterech Pór Roku” pewien skrzypek pada martwy na deski Filharmonii Wrocławskiej. Amadeusz nasz detektyw, zakasa rękawy i zabiera się za śledztwo. Z jednej strony ono nie jest łatwe, bo to jednak świat artystów, a jeszcze takiego nie poznałam co by artystę zrozumiał (chodź może jednak troszkę ich rozumiem?). Nie pędzimy tutaj, akcja toczy się nawet troszkę mozolnie, ale wydaje mi się, że taki zabieg dla tej pozycji jest zdecydowanie zamierzony i dobry.
Nie ma co kryć, że sam Amadeusz był moim faworytem. Bardzo go polubiłam, więc nie było innej możliwości jak dopingować mu pełną parą. Na pewno mamy ze sobą coś wspólnego – oboje kochamy jeść (bo ja właśnie żyję po to żeby jeść i spać!). Bardzo dużym plusem dla mnie jest ukazanie naszego bohatera jako niedoskonałego faceta – ogromnie rzadko się takie coś spotyka w literaturze, a to przywraca wiarę, że jednak bohaterowie, którzy mają takie prawdziwe wady jednak istnieją.
Całość napisana lekkim, przystępnym stylem. Jak już wspomniałam – żałuję, że ta książeczka jest taka krótka, bo te nie całe 200 stron to wręcz łyka się ekspresowo. Bawiłam się świetnie, a poczucie humoru tylko potęgowało radość z czytanych stron. Jest muzycznie, jest „smacznie”,jest naprawdę przyjemnie 🙂 Nie ukrywam, że w sumie ta ksiażka przywiodła mnie do siebie nie tylko tytułem i okładką, która mną zawładnęła – przede wszystkim przywiodła mnie tym, że akcja dzieje się we Wrocławiu, co prawda mieszkam praktycznie pod samymi górami (chodź nie planowałam tego), ale jestem na takim etapie, że ciekawi mnie w sumie tutejszy rejon, a w dodatku taka znajomość przydaje mi się w pracy 🙂 Można powiedzieć – przyjemne z pożytecznym! ♥
Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa NOVAE RES oraz pani Marty! ♥