Tytuł: Gra
Autor: Rafał Bąk
Wydawnictwo: Novae Res
Rok Wydania: 2020
Ilość Stron: 478
Ocena: 8/10
Opis:
Gdy nie masz nic do stracenia, możesz stracić wszystko.
Po śmierci ciężarnej żony Witold wiedzie jałowe życie przepełnione alkoholem i przygodnym seksem. Mimo ostrzeżeń Dmitrija, jedynego przyjaciela, który mu jeszcze pozostał, nie jest w stanie powstrzymać się od coraz szybszego staczania się po równi pochyłej. Kiedy zdaje sobie sprawę, że zapętlił się w coś na kształt deja vu, w którym przeżywa wciąż na nowo ten sam dzień, przypadkowo spotkany w barze starszy mężczyzna proponuje mu pomoc. […]
Recenzja:
Zastanawialiście się kiedyś nad tym jaki jest najgorszy nałóg na świecie? Mnie ostatnio przychodziło wiele takich do głowy. Można być uzależnionym od papierosów, alkoholu, seksu, narkotyków. Jednakże przez myśl mi przeszło również, że jednak można być też uzależnionym od internetów i gier (tak, gier – wiem, co mówię, sama jestem graczem). I tak doszłam do wniosku, że przecież czasem nie trzeba iść w dół, bo mamy przyjaciół, a jeśli już jesteśmy na dnie to jestem przekonana, że zawsze możemy się z niego odbić.
W powieści przyglądamy się Witoldowi. Nieszczęśliwy traf sprawia, że traci ciężarną żonę. I jak każdy normalny człowiek – załamuje się. Popada w alkoholizm i wir przyjemności fizycznych z przypadkowymi kobietami. Kiedy odkrywa, że jeden z jego dni się zapętlił i przeżywa go coraz od nowa, zaczyna z tego korzystać. Jednak Los jest przewrotny, a na jego drodze staje człowiek, który „wyciąga pomocną dłoń” (ale ile tej dłoni jest naprawdę pomocne to ja sama nie wiem). I wtedy rozpoczyna się „gra”, w której nie są określone zasady, a Witold jednak zauważa, że nadal ma do stracenia wiele.
Ta powieść jest od początku interesująca i zaskakująca. Oczywiście, szczerze współczułam Witoldowi, w końcu facet stracił rodzinę. Mimo wszystko, mimo żalu i załamania, uważam, że jednak mógł posłuchać Dimitrieja. No, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem – dobrze, że Witold jest jaki jest. Właśnie! Sam bohater jest świetnie wykreowany! Podoba mi się jego zachowanie, nawet jeśli chwilami chciałam wziąć go za przysłowiowe „bety” i potrzepać. Jednakże to on jest właśnie tą kwintesencja, która nas najbardziej wciąga w historię.
Rozdziały są zgrabne, nie są męczące i długie, dialogi nie są drewniane i wielokrotnie wzbudzają chichot. Fabuła nie ciągnie się byle jak i nie jest nudna jak flaki z olejem, a to dla mnie bardzo ważne, szczególnie, że podobny motyw zastosowano w filmie „Śmierć nadejdzie dziś” (zapętlenie dnia) oraz „Would You Rather” (młoda dziewczyna podejmuje się śmiertelnej gry, by ratować chorego brata). A jednak Autor, którego język jest rewelacyjny, przyjemny i lekki (wiecie naprawdę jako prosty człowiek bardzo dobrze mi się czytało!) co powoduje, że 500 stron ucieka nam niemalże przez palce. Podoba mi się, że motywy z wymienionych filmów pan Rafał zmieszał i połączył w jedną, poniekąd sensacyjn0 – fantastyczną (chodź to jest do uzgodnienia czy nie trochę paranormalną) bombę fabularną. A w sumie zdradzę Wam, że moim jednym z ulubionych momentów jest chwila, gdy nasz bohater trafia do tzw. „czyśćca” no i oczywiście zakończenie 🙂
Jestem bardzo zadowolona i nawet choróbsko, które mnie trzyma 3 tydzień (niestety antybiotyki nie służą dobrze na żołądek) nie mogło mnie powstrzymać od czytania. Historia ma „ręce i nogi”, bez zbędnego pitu – pitu, a czytanie jest czystą frajdą. Bardzo mocno liczę, że będę miała okazję czytać inne książki spod ręki pisarza.
Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa NOVAE RES oraz pani Kasi ♥