Opis:
Gdy Emmy zdobyła wymarzoną posadę w prestiżowej agencji modelek, liczyła na to, że jej życie się odmieni. Nie przypuszczała jednak, że tak bardzo… Romans z niesamowicie przystojnym Benem przerodził się w miłość, o którą będą musieli zawalczyć. Wspólnie.
Recenzja:
Kurka wodna, jak na romansidło to całkiem niezła pozycja! Mamy Bena, mamy Emmy, mamy jej przyjaciółkę, Ellie i wroga numer jeden, Fionę. Bardzo, ale to bardzo podobało mi się, że książka jest podzielona na krótkie, smerfne rozdziały pod względem narratora, którym jest zamiennie Ben z Emmy. Na początku myślałam, że będzie to historia w stylu „50 twarzy Greya” aczkolwiek myliłam się jednak co do tego 🙂
Emmy jest dla siebie sroga. Fakt, niezaprzeczalny. Ciągle porównuje się do innych kobiet, modelek, które są piękne, idealne, wystylizowanie itd. Bena znowuż podziwiam za końską cierpliwość do młodej damy u swojego boku. W końcu by mnie krew zalała, jakby ktoś tak strasznie marudził, chodź sama nie jestem lepsza. A mimo to cicha woda brzegi rwie. Wszystko było by słodko, pięknie i ładnie, gdyby nie była partnerka i poniekąd szefowa Bena, Fiona, która okazała się być w ciąży – do ostatnich stron autorka trzyma nas w napięciu czy to jego dziecko, co robiło swoisty problem i napięcie relacji między naszymi głównymi bohaterami. Zagęszczenie sytuacji pojawia się, gdy Fiona decyduje się na sprawdzenie ojcostwa swojej córeczki. Wspaniały pretekst, by odejść od toksycznej szefowej i zakończyć z nią współpracę. Oczywiście nie mogło obejść się bez intrygi czy też zemsty ze strony porzuconej (?) kobiety. Kto czytał ten wie, kto nie, musi nadrobić tę książkę 🙂
Niestety zupełnie nie moja bajka. Pozdrawiam