„Wychodząc z ceglanego bloku, przypomniałam sobie, że nie nakarmiłam kotów, więc poprawiłam plecak na ramieniu i wróciłam się na czwarte piętro. Na górze wyjęłam pęczek kluczy z dżinsowych szortów i wybrałam ten pomalowany na różowo. Biedna Kawa i Wujek Mariusz, czekały już na mnie tuż pod drzwiami […]”
Recenzja:
Coś co przemawia do mnie z tej książki to przede wszystkim pierwszoosobowa narracja i całkiem smerfne, stonowane rozdziały. Na prawdę przy takich pozycjach to świetny sposób na zainteresowanie czytelnika. Mamy nasza bohaterkę, Luizę, zwaną czasami Luśką. Pierwszych kilka stron jest typowo o jej życiu i codzienności. Następnie dowiadujemy się co nieco na temat jej nowej pracy, po tym jak jeden z kumpli namówił ją do zmiany miejsca zatrudnienia.
I tu zaczyna się co nieco dziać. Normalny człowiek idzie na rozmowę o pracę i dostaje suche fakty na temat domniemanego stanowiska, zarobków i dni wolnych. Luiza dostała „polecenie”, że ma zrobić badania sprawnościowe. I wcale się nie dziwię, że wybuchła jak wulkan o mało nie okładając potencjalnego pracodawcy pięściami. Też bym kazała się takiemu gościowi popukać w głowę i nawet najszczersze zapewnienia przyjaciela nie pchnęły, by mnie do zmiany decyzji.
I do tego wszystkiego niesamowity Ivan, który pojawia się w jej życiu tak naprawdę z dnia na dzień.
Jejku jak ja się martwiłam, że Luśka wszystko spaprze, szczególnie, że sama o sobie jakiegoś szczególnie wysokiego mniemania nie miała. Chwilami zachowywała się jak czubek i nie do końca rozumiałam jej postępowanie, ale nie zmieniło to mojej sympatii do niej. Nawet jak wykłócała się z Ivanem, gdy jakiś mało znaczący dzieciak napadł ich na spacerze. Na poczucie humoru, takie większe, konkretniejsze trzeba „chwilkę” zaczekać, ale myślę, że warto. Rechotałam ile mogłam, bo ta książka jest naszpikowana hasłami jak z kabaretu, mimo, że wydaje się być raczej poważniejsza. No i nie można pominąć akcji, której tutaj nie brakuje, mimo, że historia opisana tutaj, zupełnie się nie zdarza się w realnym świecie. Spędziłam z nią wieczór uśmiechów i namawiam, żebyście też spróbowali, szczególnie, że jesień za pasem! 🙂
Brzmi bardzo ciekawie, ale chętniej dowiedziałabym się czegoś więcej o czym książka jest 😀