Kilka słów od... autorów! Wywiady!

Kilka słów do… Sylvii Wyki

 

Młoda, tegoroczna debiutantka. Mama dwójki pociech. Romantyczka i fanka białej kawy.
Poznajcie Autorkę, która poszła w self publishing i wydawała bombową powieść!

 

 

 

Rozchełstana Owca:

Wydawałaś powieść samodzielnie – czy to jest trudne zadanie?

 

Sylvia Wyka:

O self mogę mówić dużo, jeśli ktoś będzie potrzebować jakieś porady, zapraszam na priv 🙂
Wydaje mi się, że self mogę podzielić na trzy etapy. Najpierw masz suchą teorię. Czytasz, widzisz, że będzie dużo pracy, ale powtarzasz sobie; inni tak wydali dam radę. Są poradniki, blogi, ogarnę to.
Potem przychodzi etap faktycznej pracy, czasem są przyjemne momenty, jak wybór własnej okładki. Masz pełną kontrolę nad całym procesem to niewątpliwy plus. Przychodzi zdziwienie, nie ma kolorowo, w kulminacyjnym momencie jest tyle rzeczy do spięcia, że można się pogubić. Musimy odbierać przesyłki, nadawać. Odpisywać ludziom, bo przecież sami jesteśmy sobie reklamą. Szukamy patronów, recenzentów. Jestem z tych osób, co muszą mieć dokręconą śrubkę, jeśli tego nie ma, wydaje mi się, że coś jest nie tak.
Trzeci etap to zmęczenie, widzisz w domu poniewierające się pudła, koperty, gadżety, zakładki i książki. Próbujesz ogarnąć dystrybucję, pukasz do wielu drzwi. Jest pełno wiadomości, zmęczone oczy od monitorów i cierpisz na permanentny brak czasu. Do tego pamiętajmy, że każdy ma życie.
Czy było trudno? Tak.
Czy było warto? Zdecydowanie. (Wielki uśmiech)

 

Rozchełstana Owca:

Skąd pomysł na powieść w takim klimacie?

 

Sylvia Wyka:

Nie mogę powiedzieć, że był sam pomysł. Byli bohaterowie. Dziwnie to brzmi. Przy okazji udzielania „wywiadu” do nowej gazetki portalu T3kstura, pisałam, że czułam się, jakbym zwariowała (śmiech).

Od początku do końca to właśnie Dawid i Mia, pisali swoją historię (No może czasem wkraczał zdrowy rozsądek).

U mnie działa to na zasadzie scen, widzę pewne momenty, te kluczowe. Może to być muśnięcie dłoni, ale wiem, co chcę tym uzyskać. Widzę zachowanie, do jakiego miejsca dany bohater zmierza. Wiem podświadomie, gdzie powinni się znaleźć, znam punkt wejścia i wyjścia potem tylko wszystkie te dziury zapycham scenami. Cały zarys kształtował się z czasem, wyostrzał. Było sporo zmian, ale jestem mile zaskoczona końcowym efektem. Uwielbiam tę parę i będę mieć do nich sentyment. Czasem tęsknie.

 

Rozchełstana Owca:

Gdzie Ci się najlepiej pracuje – pisze?

 

Sylvia Wyka:

Przy dwójce dzieci nie mogę wybrzydzać. Piszę wszędzie. Dużo na telefonie w notatniku. Na laptopie i na kartkach. Sentyment mam do stacjonarnego komputera, dlatego się go dziada nie pozbyłam. Tam zasiadam i czuję, że tak ma być, tak należy. Każdy klik w klawiaturę jest odpowiedni.

 

Rozchełstana Owca:

Jak się czujesz jako Debiutantka?

 

Sylvia Wyka:

Dziwnie. Wszystko jest zmienne. Najpierw był stres, zwątpienie. Pytania: Po co mi to? Wydawało mi się to słabe, nadal mam czasem myśli, że jest niewystarczające.

Finalnie „Bojąc się jutra”, zbiera naprawdę dobre recenzje. Ciśnienie trochę opadło, ten debiut to było też trochę wyjście z cienia. Nikt z rodziny nie wiedział, że piszę. Mąż i garstka znajomych. To był podwójny stres, nie każdy może tę książkę przeczytać. Jest mroczno, ciężko… Przecież wiesz.

 

Rozchełstana Owca:

Co jest dla Ciebie szczególnie ważne w opiniach recenzentów?

 

Sylvia Wyka:

Wszystko. (Śmiech).

Tak poważnie, to zwracam uwagę, jak reagują na bohaterów. Czy cechy, które im nadałam, są łatwe do odczytania? Lubię, kiedy w książce są emocje. Chcę, by ludzie je wyczuwali. Chcę, balansować na granicy. Nie chcę, by było poprawnie, ma wciskać w fotel, może być złe, może być „zbyt”, ale nigdy nie chcę usłyszeć, że było nudne. To by mnie dotknęło.

 

Rozchełstana Owca:

Zdradź tajemnicę i powiedz czy planujesz kolejne powieści?

 

Sylvia Wyka:

Piszę, cały czas piszę… Mam rozgrzebane kilka opek. Powinnam przysiąść nad kontynuacją „Bojąc się jutra”.

Ma swój tytuł, bohaterów, większą część spisanego konspektu. Jedynie boję się, że nie dorówna jedynce. Chociaż startuje z dobrej pozycji, mogę zdradzić, że głównym bohaterem będzie ten brat, który wzbudza tyle sympatii. Mam też na tapecie coś o stalkerze, ciągnie mnie w stronę trudnych tematów.

 

Rozchełstana Owca:

A może jest coś, co chciałabyś powiedzieć, przekazać Czytelnikom?

 

Sylvia Wyka:

Chciałabym, aby dawali szansę debiutantom. Szyld wydawnictwa wcale nie oznacza dobrej książki, chciałabym też, aby pisali opinie publicznie. Dla nas prywatne wiadomości to doklejanie nam skrzydeł, ale jeśli podzielą się opinią ze światem, zyskamy czytelników, a to wspaniała sprawa.

 

 

Ogromne podziękowania za naszą rozmowę, jeśli ktoś nie poznał jeszcze Sylvii,
albo ma ochotę porozmawiać zapraszam serdecznie na jej profil Instagramowy jak i Facebookwy 🙂 

0 0 votes
Article Rating
Podziel się wpisem ze światem!
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x